Wypadające oczy i drogi ewakuacyjne.
Każdy z nas ma swoje własne „śmieszne historie z życia wzięte”. Niektóre mogą być dla nas zabawne od razu, a do innych musimy dojrzeć czy popatrzeć na nie z innej perspektywy.
Wśród wielu górują jednak te gdzie głównymi bohaterami są zwierzęta lub dzieci. Niedawno moja mama usłyszała takie pytanie:
„Mamo? Czy można sobie wyrwać oczy? Bo moja koleżanka wyjęła i włożyła!”
Koty nie pozostają dłużne nowym pokoleniom ludzi. Odnoszę dziwne wrażenie, że mój czworonożny przyjaciel wcale nie lubi mnie tak jak ja jego… Zapytacie dlaczego. Otóż pewnego, pięknego dnia wypoczywałam na sofie aż nagle z wielką siłą na mojej głowie wylądował zegar. Patrzę w miejsce skąd nadleciał a tam z satysfakcją na mordce siedzi kot. Niewdzięczne zwierzę. A ja dzień wcześniej go ratowałam, jak zaklinował się w wazonie na kwiaty!
Dość już o traumatycznych przeżyciach…
W Polskich internatach nikomu się nie nudzi. Jednego dnia ktoś obudzi się w zupełnie innym pokoju, innego dowiadujesz się, że na parapecie nie można nic trzymać, bo okno to droga ewakuacyjna. Dałoby się to zrozumieć gdyby jednak pokoje nie były na pierwszym i drugim piętrze. Normą jest to, że w czasie nauki wychowawcy zdejmują buty by niczym ninja pojawiać się nagle w drzwiach. Ale bez obaw! Takie sytuacje nikomu nie robią krzywdy a przynajmniej jest z czego się pośmiać.
Śmieszne sytuacje czekają na nas każdego dnia, gdy najmniej się tego spodziewamy.